Historia która na prawdę nie mogła się wydarzyć, a może jednak to prawda? Opowiadanie które śledzi losy Anabeth - trzynastolatki z dość nietypową cechą mianowicie wszystko co Anabeth wymyśli i nie jest kopią pojawia się. Np. gadający kot Nereus który pomaga jej zrozumieć nowy świat w którym się znalazła. Świat Autorów.

Informacje

Kopiowanie treści i obrazków jest surowo zabronione!

UWAGA!!! Zero weny i chęci... Nie wiem kiedy wrócą.
Nie wiem kiedy ruszę z nowym blogiem i starą/nową historią...

Rozdział
7: 25%

POPRAWIONE FABULARNIE: 3/8
POPRAWIONE JĘZYKOWO: 0/8

One Shot Miłość nie jedno ma imię - zostanie podzielony na rozdziały od 1-3 możliwie 4.
rozdział 2 0%

20 września 2014

Bohaterowie One Shota - Ookami

Ookami
w stroju z Wigilii
Ookami
w stroju normalnym ( starałam się...)
Do tego pierwsze strony mojego komiksu na podstawie Rozdziału 1:







Jak na razie tyle. W następnym poście Lucy i kolejne strony z komiksu. Mam nadzieję. 
1. Jak wam się podoba? Mam nadal rysować te komiksy czy wolicie, lepiej nie.
2. Dzisiaj usłyszałam dość krytyczne zdanie o moim blogu, ale jest ok. To po prostu rzeczy które muszę zmienić żeby lepiej się czytało. Takie jak długie opisy, które pewnie was męczą i moja ortografia itp. 
No to chyba na tyle. Polacy są w finale! Cieszycie się?
Arjana


13 września 2014

One Shot Miłość niejedno ma imię

Do słuchania: http://www.youtube.com/watch?v=vtNJMAyeP0s
Jeśli się skończy: http://www.youtube.com/watch?v=iLZR7tihHbk
Jak lepiej ci się czyta przy muzyce to posłuchaj tego: http://www.youtube.com/watch?v=PUYSx9AwWII
A jeśli to też się skończy to proponuje: http://www.youtube.com/watch?v=1V18P7JkAuA
Zapraszam do czytania.
Arjana
________________________________________________________
Zauroczyła się! Ona – chodząca encyklopedia, pełna pasji malarka i uwielbiająca czytać dziewczyna. Nie zapominajmy - unikająca chłopaków! Nigdy się tak nie czuła.  A jednak pojawił się on. Gdy widziała jego brązowe oczy, które w świetle słońca przypinały jej ulubiony gryczany miód, rozpływała się. Kiedy z nią rozmawiał starała się na niego nie patrzeć by na jej twarz nie wkradł się rumieniec. Chodzili razem do klasy i należeli do jednej paczki więc widzenie się było nieuniknione. A jednak przeznaczenie chciało żeby spotkali się. Co z tego wyniknie?
Była połowa roku szkolnego. Zima. Jechali prawie całą paczką na wycieczkę w góry. Mieli na niej być aż do 5 stycznia. Dojechali do granicy Austrii dwa dni przed Wigilią. Planowo mieli święta spędzić w przyjemnym schronisku w środku Alp. Potem mieli zacząć korzystać z wolnego czasu. To znaczyło tylko jedno – jazdę na snowboardzie i nartach, ciepło kominka i gorącą czekoladę.
Niestety okazało się, że pogoda postanowiła spłatać im figla. Gdy tylko 24 grudnia wyjrzeli przez okno nie widzieli nic. Wszędzie było biało. I nadal padało. Samochód którym jechali stał się wielką (na 3 metry) śniegową górą.
- To jest nie fair! – powiedziała Lucy kiedy rano siedziała w jadalni. Blondynka z czekoladowymi oczami wyglądała teraz jak dziecko któremu zabrano lizaka. Tak naprawdę to ona najbardziej liczyła na ten wyjazd. To była idealna okazja żeby „zeswatać” ze sobą dwójkę jej najlepszych przyjaciół Ookami i Thomasa. A ona uwielbiała być swatką. Miała w sumie już pewne doświadczenie w tych sprawach. Z jej inicjatywy powstawało w ich klasie sześć związków z czego tylko dwa się rozpadły. – Ookami! Mówię do ciebie! Słuchasz mnie w ogóle?! Czy ciągle myślisz o Tomku? – powiedziała ostatnie zdanie trochę ciszej i śmiesznie poruszyła brwiami. Czarnowłosa szybko odwróciła głowę w jej stronę, a na jej twarzy można było zauważyć lekki gniew. Wypuściła powietrze ze świstem i odezwała się:
- Słucham cię Lucy, oczywiście. Mów jeszcze głośniej! Najlepiej żeby cię jeszcze Thomas usłyszał. – Czarnowłosa odwróciła znowu głowę w przeciwny kierunek, żeby przyjaciółka nie widziała jej rumieńców. Blondynka jednak wiedziała co robi. Nagle wpadła na świetny pomysł.
- Jestem genialna! – zawołała.
- Do tego bardzo skromna – powiedział Erick wchodząc do jadalni razem z Thomasem. – Cześć dziewczyny! Widziałyście co jest na dworze? Mamy własne Alpy! – mimo woli wszyscy się uśmiechnęli. Taki właśnie był Erick – zabawny, miły, do przesady pomocny, ale także inteligentny. Jego jedyną wadą mogłaby być tylko zupełnie nie uzasadniona zazdrość o swoją dziewczynę Katrin z drugiej klasy. Katrin także należała do ich paczki, ale z powodów rodzinnych nie mogła z nimi pojechać. Jej chłopak, chociaż nie dawał po sobie tego poznać, bardzo się o nią martwił.
- No więc Lu, jaki masz pomysł? – zapytał Argentyńczyk i usiadł do stołu.
- Taki, że pójdziemy zamiast na narty na kiermasz świąteczny! Przygotujemy tutaj własną Wigilię! – dziewczyna była tak podekscytowana swoim pomysłem, że jeszcze przez chwilę wpatrywała się w jakiś punkt przed sobą. Reszta paczki patrzyła na nią. Po chwili jednak Lucy, jak to miała w zwyczaju zaczęła chodzić po pokoju i mruczeć pod nosem plan działania. Jej przyjaciele jednocześnie westchnęli. Wiedzieli co teraz będzie. Musi być jak Lu chce! I tak w sumie będzie… Już ona tego dopilnuje!
***
Na coroczny świąteczny kiermasz w ( znajdzie się nazwę - autorka nie miała już sił znajdywać nazwy, w każdym razie gdzieś w Austrii) schodziło się większość mieszkańców miasta. Przyjeżdżały nawet osoby z innych wsi i okolic. Na placu przy ratuszu powoli pojawiały się różne stoiska. Od świątecznych ozdób przez choinki i keksy kończąc na ludowych strojach i pamiątkach. Każda budka była przystrojona papierowymi łańcuchami, lampkami i aniołkami. Ookami była zachwycona różnorodnością barw, a także wesołym zamieszaniem. Przypominało jej to rodzinne strony.
Japonia, kraj kwitnącej wiśni. Thomas słyszał o tym miejscu kiedy był bardzo mały. Opowiadała mu to daleka ciocia, która wyszła za Japończyka. Już wtedy zapragnął się tam udać. Zawsze marzył o przyjacielu z wysp. Ookami spełniła jego najśmielsze oczekiwania. Była miła i koleżeńska. Na każde pytanie starała się odpowiedzieć tak by przedstawić jak najlepszy obraz jej ojczyzny. Znali się już 10 lat, a ona nadal zaskakiwała go swoi entuzjazmem i wszystkim co robiła. Niedawno dopiero zauważył, ze jego przyjaciółka jest też bardzo ładna. Ba, Ookami była tak często otaczana chłopakami, że najładniejsza i najbogatsza dziewczyna w szkole, Cynthia ją znienawidziła i rozsiewała o niej okropne plotki. Razem z Ericiem, Lucy i Katrin starali się, żeby żadna taka plotka nie dotarła do uszu Japonki. Była bardzo wrażliwa.
- Tak więc ja pójdę z Ericiem, a Tomek i Ookami pójdą razem. – Czarnowłosa zmroziła swoją przyjaciółkę wzrokiem. Ona tylko wzruszyła ramionami. Z jej oczu można było wyczytać „ Nie zrzędź. Taki mam plan. Lepiej się go trzymaj chociaż i tak nie wiesz jaki jest. Ale uda ci się.” – My poszukamy czegoś na stół… Pamiętaj Eric o jakiejś pizzy do odgrzania. Najlepiej sobie gdzie to zapisz – nakazała blondynka i już miała dalej ciągnąć swój monolog kiedy wtrącił się Thomas.
- Lu może kupicie bardziej świąteczne potrawy – zaproponował.
- Ok. – Lucy wzruszyła ramionami – Eric do listy dopisz barszcz czerwony ten 5 minutowy. Innego nie przyjmuje do wiadomości. Zadowolony? Tak więc wy – wskazała palcem na Argentyńczyka i Japonkę – macie kupić choinkę i dekoracje. Żadnego sztucznego drzewka! Czy wyraziłam się jasno?!
- Tak jest pani kapitan! – odezwali się wszyscy.
- No to do roboty – powiedziała i pociągnęła Erica za sobą. Pozostała dwójka patrzyła na chłopaka , który spojrzeniem błagał ich o ratunek i potwora zwanego Lucy.
***
Kiedy blondynka po 10 minutach puściła bruneta stało się coś niespodziewanego.
- Idź – rozkazała.
- Gdzie? – zdziwił się. Miał oczy jak 5 złotych. Dziewczyna westchnęła i wzniosła oczy ku górze.
- Po upominek dla Kat, głupku. Pamiętasz, że jeszcze nie kupiłeś prezentów?
- Skąd to wiesz? Nieważne… - zamyślił się, po czym wcisnął zdziwionej blondynce banknot do ręki i ucałował ją w policzek. – Dzięki! Jesteś kochana – rzucił gdy znikał w tłumie. – Kup sobie coś ładnego. To będzie mój prezent!
Lucy stała jeszcze chwilę w miejscu przez co ludzie obijali się o nią i rzucali przekleństwa w jej stronę. Nic dziwnego stała na środku drogi, a uliczki między straganami były dość wąskie. Pokręciła głową.
- Głupek – powiedziała do siebie. Spojrzała na „ prezent” od Erica. Hm, mogłaby być z tego niezła sukienka – pomyślała. Z uśmiechem na ustach poszła w stronę jedzenia i supermarketu, który znajdował się niedaleko.
***
Ookami zadecydowała, ze sami zrobią dekoracje. To było do przewidzenia. Zawsze lubiła rzeczy wykonane własnoręcznie. Kiedy nadarzała się okazja zachęcała najpierw Lucy, potem obie przekonywały jego i Kat. Na koniec Eric nie mógł odmówić swojej dziewczynie i także pomagał. Zawsze razem i wszystko razem! – mówiła Japonka. Sprawiało to, że była szczęśliwa. Widział to  i cieszył się razem z nią. Nie chciał stracić tych wesołych iskierek w jej oczach ani szerokiego uśmiechu. Przyjaźni. Nie mógł jej powiedzieć o swoich nowych uczuciach do niej. Sam nie rozumiała ich do końca. Niewiele o nich wiedział. Kiedy była, coś w środku rozgrzewało go. Kiedy nie widzieli się dłużej czuł pustkę. Gdy się smuciła chciał ją pocieszyć i przytulić. Ochronić od wszelkiego zła. Wydawała mu się taka krucha i delikatna, a zarazem nieugięta i silna. Absurd – pomyślał. Gdzie właściwie byli? A tak, jeszcze na targu. Ookami. Była kawałek dalej od niego. Cały czas na nią patrzył kiedy myślał. Ciekawe czy dostrzegła to? Nawet jeśli, dobrze to maskowała. Gdy podszedł bliżej zachciało mu się śmiać. Jego przyjaciółka była tak zajęta wyborem pamiątek, jak on myśleniem o niej. Czyli absolutnie. Nie ma takiej opcji, żeby inaczej na mnie spojrzała. Nie jak na przyjaciela – pomyślał i uśmiechnął się smutno.
Nawet nie wiedział jak bardzo się mylił.
***
W kominku palił się ogień. Zapalone wysokie, czerwono-białe świece dodawały uroku przytulnej i udekorowanej jadalni, w której miała się zgromadzić cała czwórka.
Po powrocie do pensjonatu Lucy postanowiła najpierw zająć się przygotowaniem dań. Szybko odpaliła Internet i założyła różowy fartuszek w różnokolorowe kropki. Najpierw kupionego karpia, z bólem serca, przerobiła na filety. Potem kiedy dodawała przypraw przypomniała jej się zeszłoroczna Wigilia. Jej mama krzątająca się po całym domu ze złością na twarzy. Uśmiechnęła się na wspomnienie wesołych oczu matki na widok zapchanego stołu i wysprzątanego domu. Z kuchni unosiły się różne smakowite zapachy, a choinka stała przystrojona jak dama gotowa na bal u królowej Anglii. Tak bardzo skupiła się na rozmyślaniu, że prawie spaliła keksa.  Nie pachniał zbyt apetycznie, ale stwierdziła, że nie wyszedł jej najgorzej. Poszła do jadalni gdzie czekała na nią w połowie przystrojone drzewko oraz dwójka siedzących na podłodze przyjaciół. Pracowali w milczeniu. Skupiali się na tym co robią. Byli tak blisko siebie, a jednocześnie tak daleko. Oboje nie wiedzieli, że są w sobie zakochani. Uśmiechnęła się pod nosem widząc ukradkowe spojrzenie Thomasa w stronę czarnowłosej dziewczyny. Zostawiła ich samych i wróciła do kuchni.
Od momentu spotkania się przy pamiątkach nie odzywali się do siebie. Pracowali także w ciszy, która wydawała się być Ookami murem nie do przebicia między nimi. W pewnym sensie jednak była wdzięczna, ponieważ nie wiedziała jak by zareagowała kiedy on chciałby na nią spojrzeć i porozmawiać. Na samą myśl o patrzeniu sobie prosto w oczy zarumieniła się. Zwiesiła przy tym lekko głowę tak, że jej włosy częściowo przysłoniły twarz. Nie uszła to jednak uwadze chłopaka. Odgoniła szybko myśli o Thomasie i skupiła się na planie przystrajania choinki.
***
Kiedy Argentyńczyk i Japonka udekorowali całą jadalnię każde z nich poszło do swojego pokoju. Spotkali się wszyscy razem dopiero po dwóch godzinach.
Ookami stanęła przed lustrem. Miała na sobie białą sukienkę przed kolana z falbanami u dołu, długimi rękawami oraz dekoltem w łódkę. Brązowe krótkie kozaczki na niskim obcasie wystarczyły by była tak wysoka jak Lucy. Niestety nie miała szans by dorównać blondynce wzrostem, ponieważ znając życie Niemka ubrała buty dużo wyższe od jej samych. Do tego cieliste rajstopy i wiśniowy szal fantazyjnie przewiązany w pasie. Otworzyła mały kuferek z biżuterią i założyła naszyjnik z wiśniową zawieszką na srebrnym łańcuszku. W komplecie były także kolczyki tego samego koloru co zawieszka. Znalazła swoją ulubioną bransoletkę z serduszkiem z Japonii i ją ubrała. Uczesała swoje ciemne włosy i zostawiła je rozpuszczone. Tak przyszykowaną zastała ją jej przyjaciółka. Lucy miała na sobie długą do kostek, czerwoną suknie bez ramiączek. Do tego czarne koronkowe bolerko. Włosy lekko podkręcone opadały na jej ramiona. Lekki makijaż podkreślał jej urodę.
- I pomyśleć, że ty nie masz chłopaka – powiedziała Ookami. – Nie do wiary.
- Wiary, wiary – odpowiedziała i posadziła ciemno włosą przed lustrem. – Po prostu nie spotkałam jeszcze tego kogoś – powiedziała po chwili bardzo cicho. – Gotowe – Lucy zrobiła swojej przyjaciółce taki sam lekki makijaż tylko, że w innych barwach pasujących do jej stroju. – Wyglądasz jak to się mówi… Kawaii!
Blond włosa kiedy powiedziała ostatnie słowo lekko przechyliła głowę. Wywołało to krótki atak śmiechu obu dziewczyn.
- Czas na nas. Mam nadzieje, że niczego nie przypaliłaś.
- A ja mam nadzieje, że niczego nie postawiłam na stole surowego.
W dobrych nastrojach poszły razem do jadalni gdzie czekali już na nie chłopcy. Po drodze Ookami zapytała:
- Lu mam nadzieje, że nie powiesiłaś nigdzie jemioły?
- Coś ty! – odpowiedziała natychmiast i lekceważąco. – Na pewno nie w domu.
- Acha – brunetka obiecała w duchu mieć się na baczności dzisiejszego wieczoru.
- Zamierzasz powiedzieć dziś Tomkowi o swoich uczuciach?
- Coś ty!  – przedrzeźniła Lucy. Blondynka naburmuszyła się, ale była ciekawa dalszej wypowiedzi przyjaciółki. – Nie odważyłabym się. Daj mi czas do Walentynek.
- Hm. Zgoda. W sumie to takie romantyczne. Wyznanie w święto miłości… Ty to masz głowę na karku Ookami!
- Wcale nie! To pierwsze święto, które mi przyszło do głowy odleglejsze od dzisiaj – brunetka, w której oczach widać było panikę, zaprzeczyła z prędkością światła. Lucy uśmiechnęła się, wiedziała o wszystkim o czym mówiła Ookami. Liczyła jednak na to, że jej przyjaciółka stawi czoła swoim lękom. Westchnęła.
- No chodź strachajło.
- Idę, idę – odpowiedziała i obie weszły do jadalni. Thomas i Erick siedzieli już przy stole. Oboje ubrani w garnitury, które ukazywały ich buntowniczy charakter. Gnietli swoje marynarki przewieszone przez oparcia krzeseł. Rękawy mieli podciągnięte i rozpięte koszule, ale nie do końca.
- Wow, czym sobie zasłużyliśmy na tak piękny widok? – zapytał Erick i posłał dziewczyną szelmowski uśmiech.
- A co my takiego zrobiłyśmy temu światu, żeby widzieć was w takim stanie? – odpowiedziała Lucy i podparła się pod boki. Ookami wyczuła napiętą atmosferę i postanowiła wkroczyć do akcji. Jak zwykle z uśmiechem.
- Hej, a może tak zamiast się spierać o to kto jak wygląda – tu zrobiła krótką pauzę – zaczniemy jeść?
- Spoko – odpowiedzieli i Lucy usiadła obok Thomasa, a Ookami naprzeciwko swojego obiektu westchnień.
 ***
Po kolacji – „Naprawdę była pyszna Lu!” – nastąpiło to, na co zwykle się czeka: otwieranie prezentów. Nie wiadomo jak wszystkie znalazły się pod choinką w wyznaczonym czasie. Nawet te najlepiej ukryte. Jak? To chyba pozostanie tajemnicą tych świąt. Cała czwórka usiadła na mięciutkich poduchach koło drzewka. W tym roku prezenty rozdawała Ookami. Tegoroczny „ Mikołaj” zaczął od największego pudła w renifery na czerwonym tle ze złotą wstążką. Przeczytała do kogo jest i podoła je Lucy. Blondynka otworzyła z zapartym tchem w piersiach. Była tam ręcznie robiona szkatułka z decoupage, książka i masa słodyczy.
- Ciekawe od kogo to dostałam? – spytała na głos i posłała uśmiech w stronę Ookami. Ta odwzajemniła go i podała następny prezent Lucy. Był mniejszy, ale także bardzo ładnie opakowany w papier koloru oliwkowego. Otworzyła go i wydała z siebie ciche westchnienie na widok  pięknych, długich korali z wisiorkiem w kształcie serca z weneckiego szkła. – Dziękuję Thomas! Jest piękny! – Argentyńczyk zarumienił się. – Hm co ja miałam zrobić, a tak pokazać trzeci prezent, którym jest … mój nowy najwspanialszy sznur czarnych pereł! I jak Erick? Podoba się?
- Nie wybrałbym lepszego prezentu dla ciebie – powiedział szczerze i obdarzył ją jednym ze swoich najładniejszych uśmiechów. Ookami odchrząknęła i podała następny pakunek Thomasowi. Biały papier w dziwne kwiatowe wzorki skrywał w sobie mały myśliwski nóż i płytę ulubionego zespołu chłopaka.  Uśmiechnął się. Tylko jedna osoba wiedziała co chciał dostać. Miał nadzieje, że prezent który leżał pod choinką dla Ookami spodoba się jej.
- Następny dla Erick’ a – powiedziała czarnowłosa i podała średniej wielkości, płaskie zawiniątko chłopakowi. Otworzył je. Było w nim kilka ramek z gliny, ozdobionych różnymi rzeczami: muszelkami, koralikami, tasiemkami… Zdjęcia przedstawiały cała ich ekipę, a także każdego z osobna i jego z Kat. Nie musiał nic mówić ani nic robić. Cisza wyrażała wszystko. Nie taka niezręczna, ale błoga. Trwało to tylko chwilę, ale nawet. Starczyło dla każdego. „Mikołajka” otworzyła prezent zaadresowany do siebie. Był w nim piękny koralowy szal z krótkimi frędzelkami na końcach i kwiatem wiśni namalowanym w prawym dolnym rogu. Zakręciło jej się w głowie i łzy cisnęły do oczu. Opowiadała o takim samym szalu Thomasowi jak byli mali. Był on pamiątką rodzinną. Niestety zaginął gdzieś podczas II wojny światowej. Nadal jednak o nim opowiadano wśród damskiego grona. Nie mógł być to ten sam szal. Lecz Ookami chciała wtedy wierzyć, że to znak. Thomas dał jej coś na czym zależało jej prawie najbardziej na świecie. Dlaczego nie  mógł by jej także dać miłości? Ona dałaby mu wszystko w zamian. Wszystko. Podała szybko kolejny prezent Erick’ owi. W kolorowym pudełku była książka, ulubiona czekolada i krawat.
- Nie mogłaś się powstrzymać, prawda Lu?
- Nie – odpowiedziała blondynka i uśmiechnęła się. – Nie jest jeszcze taki zły. Do tego – teatralnie zawiesiła głos – pomagała mi go wybrać Kat.
Chłopak po wysłuchaniu słów przyjaciółki najpierw spojrzał na prezent, potem znowu na Lucy, aż w końcu westchnął i założył go.  Kolejne dwa prezenty dostał Thomas. W pierwszym była szklana kula z ich pensjonatem i nowe kółka do deskorolki. W drugim także krawat i koszulkę z popularnym zespołem i ich autografem. Ookami dostała jeszcze 3 książki i bilet do teatru na jej ulubioną sztukę " Sen nocy letniej". Pod choinką leżały jeszcze 5 prezentów. Japonka wybrała pierwszy z brzegu zaadresowany do Ericka. Był średniej wielkości, a zawierał nową grę komputerową i książkę historyczną. Chłopak od razu podziękował Thomasowi. 
Wybiła godzina 24 i wszyscy stwierdzili, że pójdą spać. 
*** 
- Hej Lucy mogę wejść? - spytała Ookami i lekko uchyliła drzwi do pokoju przyjaciółki. Ta na wpół śpiąc usiadła na łóżku i ręką zaprosiła brunetkę do środka. 
- Ten szal ci pasuje - stwierdziła Lu i oparła się o ścianę. Na twarzy Japonki widać było lekkie rumieńce. Pół mrok w pokoju sprawiał, że blondynce chciało się jeszcze bardziej spać. W myślach popędzała Ookami by mówiła szybciej. Chodź sama wiedziała, że takie wyznania nie przychodzą łatwo. 
- Zastanawiałam się... Nie to głupie! Ach Lu co ja mam zrobić? 
- Nieeeee wieeem - odpowiedziała Lucy ziewając. Brunetka ukryła twarz w dłoniach.
- Wiesz liczyłam na lepszą radę - odezwała się po chwili. Zauważyła też, że jej przyjaciółka zasnęła już na dobre. Po cichu wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni. Włączyła małą lampkę i zrobiła sobie kakao. Siorbała je powoli oddając się miłemu uczuciu ciepła w brzuchu. Tak samo ciepłe chodź trochę inne towarzyszyło jej kiedy patrzyła na Thomasa. Coś zamajaczyło na schodach. Usłyszała skrzypnięcie kiedy ktoś wchodził do kuchni. Thomas usiadł koło niej. Myślała, że to jedna z jej szalonych przed sennych wizji kiedy to jej obiekt westchnień całuje ją na dobranoc. Nie chciała sprawdzać czy to sen czy jawa. Ważna była chwila, a w tym momencie patrzyli sobie głęboko w oczy. Może przez to, że była zmęczona zaczęła powoli zbliżać swoją twarz do jego twarzy. Po dłuższej chwili tylko milimetry dzieliły ich. Chłopak otrząsnął się z odrętwienia. Jego zdaniem Ookami nigdy nie wyglądała piękniej. Miała na sobie koszulę nocną jej włosy były potargane, a lekko zaróżowiona twarz była coraz bliżej.
- Ookami - wykrztusił tylko zanim uczucia zawładnęły nim i delikatnie pocałował dziewczynę. Po chwili zdumienia zaczęła oddawać pocałunki. Aż w końcu zasnęła przytulona do jego piersi. Przez chwilę wdychał lawendowy zapach jej szamponu. Uśmiechnął się. Zawsze wiedziała o czym marzył. Lepiej nie zastanawiać się co będzie jutro - pomyślał. Wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Opatulił kołdrą i pocałował ją na dobranoc. Na śpiącej twarzy Ookami widać było malutki uśmiech. Powoli wyszedł z pokoju, dokładnie zapamiętując obraz śpiącej ukochanej.
***
Następne dni wyglądały  tak jak miały wyglądać. Picie gorącej czekolady i jeżdżenie na nartach i deskach. Zwiedzanie miast i zabytków. Przyjaciele nawet nie spostrzegli kiedy musieli wracać do domu. Każdy zapamiętał coś ważnego z tego wyjazdu. Tylko Ookami nie była pewna czy pocałunek z Thomasem był tylko jej snem. Jeśli nie to nie dawał tego po sobie poznać. Czasem naprawdę trudno było go zrozumieć. 
Uśmiechnięci i wypoczęci powitali swój kraj i szkołę gdzie czekały na nich nowe trudne wybory i kolega z jaskierowymi oczami który trochę namieszał w życiu ich przyjaciółki. I zamierzał namieszać znowu. 
Koniec Rozdziału Pierwszego 
Zima
________________________________________________________________________
Zapowiedź rozdziału drugiego:
Wiosna.
Czyż nie jest piękna?
Kto? Ookami czy nowa pora roku?
Obie są piękne.
Ale tylko jedna sprowadza wiele zmian.
Mam nadzieję, że na lepsze.
Oby. 
***
Ookami ziemia do Ookami? Słuchasz mnie?
Oczywiście, że nie. Kto to jest?
O mój Boże... To on... dlaczego?
***
Witaj piękna.
Spadaj idioto.
Nieładnie jest tak widać starego kolegę.
Nie chce cię znać!
***
Nie pozbędziesz się mnie tak szybko. 
Zamierzam zrujnować ci życie tak jak ty mnie.
***
Zobaczmy na co cię stać!
Na dużo. Bylebyś się od niej tylko odczepił!
________________________________________________________________________
Boże w końcu to napisałam. Jak dobrze. Ostatnią akcję od połowy Wigilii pisałam dzisiaj. Nie miałam na to ani ochoty ani weny więc mogło wyjść jakoś dziwnie, ale mam nadzieję, że się spodoba. Dużo to w tym rozdziale nie było ale chciałam żeby można było lepiej poznać bohaterów. Zajęło mi to w Wordzie 8 stron więc mam nadzieję, że to docenicie :). Podpatrzyłam na jednym blogu który czytam taką zabawę mianowicie : piszecie w komentarzach co wam się najbardziej podobało i co najmniej. Jeśli ktoś miałby też ochotę mógłby poszukać różnych błędów. Ja sama nie mam takiej ochoty więc zdaje się na Worda. Ale z ręką na sercu czytam to wszystko zanim wstawię. Głównie dlatego żeby przypomnieć sobie o czym pisałam. Rozdział dedykuje wszystkim którzy czytają moje wypociny. Co do ważniejszych informacji to:
a) rozdziału z NH raczej szybko się nie doczekacie... Straciłam trochę zapału do tej historii.
b) nie wiem kiedy pojawi się rozdział Wiosna... Nie mam zielonego pojęcia.
c) planuje następny One Shot pt. " Magiczny bal" : o nieśmiałej dziewczynie która podczas balu karnawałowego staje się zupełnie inna i otwarcie ( o zgrozo) flirtuje ze swoim nowo poznanym kolegą który także jest w masce. Co z tego wyniknie? I ile będą musieli przejść żeby w końcu dowiedzieć się prawdy. Miłość od pierwszego  wejrzenia podobno się nie zdarza, a jednak... Spadająca gwiazda zawsze posłucha twojego życzenia.
 Nie wiadomo tylko kiedy je spełni.
Dwa miesiące prawie trzy opłaciły się... Mam taką nadzieję! Czekajcie  cierpliwie bo, w tym tygodniu dodam zdjęcia głównych bohaterów One Shota i będzie ich krótka charakterystyka oraz stroje ( przynajmniej dziewczyn) z Wigilii narysowane prze ze mnie.
Arjana
P.s Jak wam się podoba  nowy szablon? Moja kompozycja którą stworzyłam w Kudowie.