Historia która na prawdę nie mogła się wydarzyć, a może jednak to prawda? Opowiadanie które śledzi losy Anabeth - trzynastolatki z dość nietypową cechą mianowicie wszystko co Anabeth wymyśli i nie jest kopią pojawia się. Np. gadający kot Nereus który pomaga jej zrozumieć nowy świat w którym się znalazła. Świat Autorów.

Informacje

Kopiowanie treści i obrazków jest surowo zabronione!

UWAGA!!! Zero weny i chęci... Nie wiem kiedy wrócą.
Nie wiem kiedy ruszę z nowym blogiem i starą/nową historią...

Rozdział
7: 25%

POPRAWIONE FABULARNIE: 3/8
POPRAWIONE JĘZYKOWO: 0/8

One Shot Miłość nie jedno ma imię - zostanie podzielony na rozdziały od 1-3 możliwie 4.
rozdział 2 0%

16 października 2013

Nieprawdopodobna Historia - Prolog I część


Bieg. Coraz szybciej i szybciej. Ryk. Jedna myśl. Jest coraz bliżej! Sam go stworzyłeś  i sam go możesz zniszczyć. Jest tylko jeden problem. Wymknął się spod kontroli. Od tamtego dnia ten potwór i monstrum straszy każdego kto nawet na niego spojrzy. Dlatego nazwano to coś Koszmarem.


Nieprawdopodobna Historia

Myślisz, że jeśli tworzysz coś z niczego i nikomu tego nie pokazujesz ani nie mówisz o tym , to to coś jest tylko twoje. Nieprawda.

Tworzysz coś z niczego i to coś zaczyna żyć w własnym wymiarze jak My to nazywamy w swojej „bajce”. Coś to może być wszystko. Rysunek, rzeźba, wymyślona postać. Ale musi spełnić jeden warunek by żyć w swojej „bajce”. Nie może być czegoś kopią. Tylko ludzie którzy tworzą coś z niczego zostają nazwani Autorami. Ja także jestem Autorką. Dopiero się o tym dowiedziałam, a już mi mówią, że mogę zmienić losy świata Autorów. Dla niektórych jestem bronią, dla innych zagrożeniem , jeszcze inni myślą, że jestem wybawieniem. A ja o sobie myślę tak: jestem tym kim jestem czyli trzynastoletnią marzycielką o imieniu Anabeth z gadającym kotem. Wszystko zaczęło się pod koniec roku szkolnego…

Czerwiec

Jeszcze tylko dwa dni i koniec roku szkolnego. Mam teraz ostatnią godzinę wychowawczą. Nagle rozległ się głos szkolnego dzwonka. Na początku wszyscy myślą, że dzwoni na przerwę, ale po chwili zdajemy sobie sprawę, że to jeden z dzwonków alarmowych. Pani zamknęła na zapleczu większość uczniów. Zamknęła także salę. Zostałam z paroma chłopakami i 3 dziewczynami w zamkniętej sali. Pani stała przy drzwiach. Rozległ się ryk dzikiego zwierzęcia. Zaraz potem piskliwy krzyk jakiejś nauczycielki. Nastała cisza. Coś obiło się o drzwi sali. Schowaliśmy się za ławkami. Ktoś rozbił drzwi. Do Sali weszły trzy postacie w kapturach. Stanęły w rządku i powoli zdjęły kaptury. Z prawej strony stała kobieta. Była naprawdę piękna. Miała blond włosy i brązowe oczy z zielonymi plamkami. Ubrana była w bluzkę na naramkach w lampardzie cętki. Duży dekolt odsłaniał większość jej piersi. Miała czarne dżinsy rurki i brązowo-złote baleriny na koturnach. Wszyscy chłopcy wpatrywali się w nią. Ta uśmiechając się sztucznie wyciągnęła z torebki kocie uszy i ubrała je. Nagle jej paznokcie zaczęły się wydłużać tak samo jak kły które pojawiły się w jej ustach. Opaska gdzieś zniknęła i uszy były teraz częścią jej głowy. Jej oczy miały pionową źrenicę. Zaostrzyła swoje pazury i wydała dziwny pomruk.  Z lewej strony stał mężczyzna w garniturze z głową krokodyla. W środku także był mężczyzna. Miał długą białą szatę taką jak kiedyś noszono w Rzymie i maskę na twarzy. Odezwał się jako pierwszy:

- Oddajcie nam Autorów, bo inaczej marnie skończycie! - powiedział głośnie. Popatrzyliśmy po sobie. Nikt nie wiedział o co chodzi.

- Czuje, że to miał jakaś dziewczyna. – powiedziała kobieta i jeszcze raz zamruczała. Mężczyzna o głowie krokodyla podszedł do nas skulonych za ławkami i podciągnął do góry dwie dziewczyny. Postawił je przed facetem w masce. To samo zrobiła kobieta-kot. Mnie postawiła kobieta. Szef kobiety-kota i mężczyzny-krokodyla przyglądał się pierwszym dwóm dziewczynom. Nagle obie zostały uniesione w górę przez niewidzialną siłę. Otoczyła je dziwna zielona poświata taka sama po chwili otoczyła szefa. Oczy dziewczyn były puste i białe. Mimo tego, że przed chwilą jadły drugie śniadanie teraz wyglądały jak trupy. Szef patrzył na nie, wręcz się  na nie gapił, ale po chwili wróciły na ziemię.

- Precz - rozkazał już normalnej Luise, która podtrzymywała Anne. Teraz spojrzał na mnie i na stojącą obok mnie Kler. Straciłam panowanie nad swoim ciałem. Czułam jakby szef wbijał mi się do mózgu. Chyba pisnęłam. Kątem oka zauważyłam, że gorzej to znosi Kler i ona bardziej interesowała zamaskowanego. Nagle znalazł się przy niej i chwycił ją za gardło. Coś wysyczał. Widziałam jak mojej koleżance zaczyna brakować tchu. „ Nie tak nie może być” – pomyślałam. Gotowałam się w środku ze złości. Zwykle spokojna, stojąca z boku ja chciałam teraz ją uratować musiałam. Tylko jak. Zauważyłam czarny ogon. Potem łapę, tułów, a w końcu całego czarnego kota. Popatrzył na mnie swoimi czarnymi oczami, a ja poczułam jak moc szefa słabnie. Skończyło się tym, że spadłam na swoje cztery litery. Kobieta-kot ruszyła na mnie ze swymi pazurami. Odskoczyłam. Ten kot ciągle się na mnie gapił. To było denerwujące. Skoczyłam na plecy szefa. Udało mi się zdekoncentrować  i Kler spadła na ziemię. Ja jeszcze chwile byłam na plecach zamaskowanego, ale w końcu zrzucił mnie na podłogę i od razu złapał za gardło. Wisiałam dobry metr nad ziemią. Próbowałam się wyswobodzić, ale zdało się to na nic. Nie wiem czy to przez brak powietrza, czy przez lęk że będę zaraz na drugiej stronie zaczęłam myśleć co by mogło go pokonać. Zamknęłam oczy. Czekałam na swój koniec. Nic się nie stało nawet uścisk się lekko rozluźnił. Otworzyłam oczy. Musiałam je jednak przymrużyć bo po mojej prawej stronie lśniła pałeczka. Poczułam że musze ją chwycić. Kątem oka widziałam że światło oślepia potwory, ale one nie wiedziały gdzie ono się znajduje. Zrobiłam to co nakazał mi instynkt. W jednej chwili przemieniłam się. Jakby widziała siebie w stroju Sailor Moon, no może trochę innym. Pałeczka wydłużyła się i trzymałam teraz berło. Światło ustało. Potwory na mnie uderzyły. Chwila ale co ja mam zrobić?! – pomyślałam. Nagle wszystko jakby się zatrzymało, a ze słupu światła wyszedł czarny kot. Popatrzył na mnie.
___________________________________________________________________________________
Coś tam naskrobałam... Cieszy mnie to. Również to, że już parę osób odwiedziło mojego bloga. Uprzedzam, że nie wiem jak to będzie u mnie z częstością dodawania notek. Ale postaram się dość szybko o ile znowu nie będę musiała pisać opowiadania dla księdza.
Pozdrawiam
Arjana
P.S W zakładce Bohaterowie dodam zdjęcie Anabeth w swoim nowym stroju, a może później stworze nową zakładkę.  Obrazek nie jest jeszcze dokończony, ale jak go znajdę w moim stosie to wstawie go pokolorowanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz