Historia która na prawdę nie mogła się wydarzyć, a może jednak to prawda? Opowiadanie które śledzi losy Anabeth - trzynastolatki z dość nietypową cechą mianowicie wszystko co Anabeth wymyśli i nie jest kopią pojawia się. Np. gadający kot Nereus który pomaga jej zrozumieć nowy świat w którym się znalazła. Świat Autorów.

Informacje

Kopiowanie treści i obrazków jest surowo zabronione!

UWAGA!!! Zero weny i chęci... Nie wiem kiedy wrócą.
Nie wiem kiedy ruszę z nowym blogiem i starą/nową historią...

Rozdział
7: 25%

POPRAWIONE FABULARNIE: 3/8
POPRAWIONE JĘZYKOWO: 0/8

One Shot Miłość nie jedno ma imię - zostanie podzielony na rozdziały od 1-3 możliwie 4.
rozdział 2 0%

24 maja 2014

Nieprawdopodobna Historia Anabeth Rozdział 1 cześć III

W poprzedniej części:
- Pewnie – powiedziała Anabeth. - Za chwilę rozpoczyna się apel. Musimy już pójść by się nie spóźnić.
- No to chodźmy – powiedziała Jane i wzięła pod jedno ramię Anabeth, a pod drogie Nereusa. – Zobaczycie spodoba wam się tutaj!
Przeszli przez główny plac i weszli na boisko gdzie miała rozpocząć się uroczystość. Mijali dużo osób. Większość znała Jane, bo witała się z nią, a przy okazji z jej towarzyszami. Zdecydowanie więcej mijali zwykłych ludzi. Jednak kiedy spotykali Autorów granato - włosa od razu przedstawiała Anę i Nereusa uzupełniając zwyczajne informacje na temat ich osób. Anabeth rozglądała się podekscytowana. Jej poprzednia szkoła nie robiła aż tak dużego wrażenia. Był to mały jedno piętrowy budynek z małym placykiem, który pełnił również rolę boiska. W pewnym momencie ze słodkich wspomnień wyrwał ją widok grupki ludzi stojących pod jedną z mniejszych bram wejściowych na boisko. Widać było, że w centrum uwagi jest całująca się dwójka niewiele starszych ludzi od niej. Dziewczyna z długimi do pasa czerwonymi włosami gdzieniegdzie z czarnymi pasemkami. Miała na sobie czerwoną postrzępioną bluzkę, czarną koronkową spódniczkę, czarną kurtkę z ćwiekami i glany na 18 dziurek z żółtymi sznurówkami. Chłopak był ciemnym blondynem. Miał skórę koloru porcelany. Był wysoki i umięśniony. Ubrany był w czarne bojówki, które przy pasku miały doczepione łańcuchy . Miał także martensy i białą koszulę niedbale założoną, a do tego rozpiętą do połowy.  Kiedy w końcu para odkleiła się od siebie blondyn spojrzał w kierunku brązowowłosej. Zamyślił się, a na jego twarzy dało się zauważyć mały uśmiech.


* **
Apel jak zwykle był nudny, a uczniowie co chwilę spoglądali na zegarki. Anabeth po raz tysięczny chyba westchnęła i spojrzała na Nereusa. Ten siedział na krześle i wsłuchiwał się w mowę dyrektora  lub po prostu spał. Sprawdziła się jednak ta druga opcja. Głowa chłopaka zaczęła lecieć w dół, ale uniknęła spotkania z kolanami, a może nawet z ziemią dzięki szybkiej reakcji brązowowłosej.
- Nie śpij! – rzuciła tylko w jego stronę i dała mu kuksańca w bok.
- Co? – zapytał zaspanym głosem.
- Co?
- Już nic.
- Przysnęło ci się.
- Zauważyłem. Nie musiałaś mnie tak mocno walić – powiedział i zaczął rozmasowywać obolały bok.
Ana tylko przewróciła oczami i dołączyła do cichej rozmowy z Jane i jej koleżanką z klasy Minako.
***
Uczniowie odetchnęli z ulgą kiedy dyrektor zaczął ustawiać nowe klasy. Anabeth poczuła, że jest obserwowana. Rozejrzała się nerwowo, ale nikt z jej otoczenia nie patrzył się na nią bezpośrednio. Pomyślała że jest za bardzo zdenerwowana początkiem roku szkolnego.
- Hej, nie bądź taka spięta – powiedział Nereus i położył jej rękę na ramieniu. – Poczekam przed salą twojej klasy, ok.?
- Dobra.
Kiedy chłopak odszedł, odetchnęła z ulgą. Po chwili usłyszała swoje nazwisko. Jeden raz, drugi… Nie mogła się poruszyć. Była sparaliżowana strachem, a może spojrzeniem które ponownie poczuła na sobie. Nagle ktoś pchnął ją do przodu. Jane uśmiechnęła się tylko i popatrzyła jak Anabeth idzie na środek sali. Może jednak popchnęła ją zbyt mocno? Zresztą teraz to nieważne przynajmniej jej nowa znajoma w końcu ustawiła się w szeregu klasy.
- Drodzy uczniowie – powiedział dyrektor – przedstawiam wam nowe klasy pierwsze roku 2013/1014. Liczę, że kolejne trzy lata spędzicie szczęśliwie w naszej szkole. Przedstawiam wam waszych nowych wychowawców. Klasa 1 B – Francesca Cabaltini, klasa 1 A – Hiro Mashima.
Zdziwienia uczniów nie dało się opisać w tamtym momencie słowami. Przez sale zaczęły przebiegać szepty „ Cabaltini? To ta chyba co ostatni wygrała nagrodę Nobla? Nie! A to nie ta sławna aktorka? Może… Nie! A ten skośnooki facet? Jak to dyrektor powiedział Kashima? Może Jashima? Nie Mashima! To ten co rysuje tą mangę… Fairy Tail!”
Anabeth nie rozmawiała z innymi na temat nowych nauczycieli. Ją interesował tylko jeden cel. Hiro Mashima. Od początku czytała Fairy Tail i Rave Master. Chciała nauczyć właśnie tak rysować mangą. I teraz ma nawet okazje zdobyć jego autograf! „ Widać marzenia się spełniają.” – pomyślała. Pani Cabaltini podeszła do mikrofonu.
- Proszę o uspokojenie. Nazywam się Francesca Cabaltini i będę od jutra uczyć w tej wspaniałej szkole języka polskiego i chemii. A mój szanowny kolega Mashima – sensei będzie uczył języka japońskiego, angielskiego i plastyki.  Dziękuje wam bardzo za uwagę.
***
Sala pierwszej klasy A była urządzona w nowoczesnym stylu. Była na 3 piętrze, a widok z okna był bardzo ładny, zwłaszcza podczas jesieni. Jednoosobowe ławki z brązowego, dębowego drewna stały w klasie oczekując nowych uczniów. Szerokie i duże biurko nauczyciela również z dębowego drewna i fotel na którym wisiała czarna marynarka… Tablica i nowa kreda. Ściany czekające na marzenia uczniów które będą mogły utrzymywać na papierze…
Trzy… dwa… jeden!
Rok szkolny czas zacząć!
Pierwszy raz w tym roku zadzwonił szkolny dzwonek. Uczniowie wpadli do sali z impetem. Każdy chciał zająć jak najlepsze miejsce. Brązowowłosa usiadła w ostatnim miejscu przy oknie. Popatrzyła przez okno. Zauważyła czarnego kota chodzącego po dziedzińcu szkoły. Mimo woli uśmiechnęła się. Nagle szum w klasie ucichł. Do sali wszedł ich nowy  wychowawca. Od niechcenia oparł się o przód biurka i popatrzył na klasę.
- No więc... – zaczął i  na chwile zamilkł. - Jak pewnie wiecie nazywam się Hiro Mashima i będę was uczył japońskiego i plastyki. Nie będę już was  zanudzał za bardzo. Przejdźmy to konkretów. Jak masz na imię? – zwrócił się do pierwszej osoby siedzącej w rzędzie Anabeth.
- Ja? – zapytała dziewczyna i pokazała na siebie palcem. Jej zielone włosy były zebrane czerwoną opaską. Na nosie miała czerwone okulary, które co chwile spadały jej z nosa. Miała na sobie białą koszule i dżinsowe krótkie spodenki. Jej zielone oczy skrywały długie rzęsy, a usta koloru malinowego układały się właśnie w jeden z ładniejszych uśmiechów, które widziała Anabeth. Dziewczyna wyglądał na miłą i bystrą. Nauczyciel potwierdził jej pytanie skinieniem głowy. – Nazywam się Midori no Tsuta.
- No dobrze Midori. Rozdaj plany lekcji całej klasie.
- Dobrze.
Nauczyciel podszedł do drugiego rzędu i spojrzał na uczniów w nim siedzących. Midori właśnie przechodziła obok ławki Anabeth gdy Mashima zaczął mówić. Zielonowłosa spojrzała na brązowowłosą i z uśmiechem podała jej plan.
- Dziękuje Tsuta-chan.
- Proszę Kinboshi.
- Jak mnie nazwałaś? – zdziwiła się Ana.
- Złota gwiazda. Świecisz… Powiedziałam tak ponieważ świecisz. – odpowiedziała Midori i wzruszyła ramionami. Ana odprowadziła ją wzrokiem. „ Świecę?” – pomyślała. „- Obiecaj, że powiesz mi o wszystkim co tutaj będzie miało miejsce, dobrze.” Przypomniał jej się Nereus. Ale czy to, że niby świeci jest  aż tak istotne żeby zaprzątać mu tym głowę? Nie wiedziała i postanowiła o tym nie myśleć.
Gdy ich nowy wychowawca, a właściwie sensei, skończył swój monolog o nowym roku szkolnym i sprawach organizacyjnych uczniowie zaczęli się niecierpliwić. Tak jak przewidziano w porannej pogodzie na dworze wysoko na bezchmurnym niebie świeciło słonce.


- Proszę pamiętać o dzisiejszych pokazach. A potem imprezka na cześć nowych uczniów! – powiedział Mashima-sensei i wskazał drzwi. Był to znak dla uczniów, że mogli już pójść. Z uśmiechami na twarzy wybiegli wszyscy ze szkoły. Anabeth spojrzała jeszcze raz na budynek. Odgarnęła niesforny kosmyk włosów, który zasłaniał jej pole widzenia. Czuła, że to będzie dobry rok.
______________________________________________________________________________

No więc tak. Skończyłam w końcu pierwszy rozdział... Mógł być wcześniej, ale dopiero dzisiaj naszła mnie myśl na przepołowienie ( jest w ogóle takie słowo?) tego rozdziału. I tak z końcówki tego powstanie ( w końcu) rozdział 2. Mam nadzieje że:
a) ktoś to jeszcze czyta
b) nie znudzi was ta notka
c) nie rozpada się już dzisiaj znowu
A na koniec chciałam zaprosić na: ( jeśli ktoś kto to czyta mieszka blisko Bydgoszczy i może interesuje się Japonią) 
( Serdecznie polecam! Będzie to niesamowita atrakcja oraz mnóstwo zabawy zwłaszcza na pokazie mody w którym biorę czynny udział)

Arjana

1 komentarz:

  1. Kiedy kolejne rozdziały .... , gdyż urywasz w chwili kiedy chce się czytać dalej..... ;D

    OdpowiedzUsuń