Do słuchania: http://www.youtube.com/watch?v=vtNJMAyeP0s
Jeśli się skończy: http://www.youtube.com/watch?v=iLZR7tihHbk
Jak lepiej ci się czyta przy muzyce to posłuchaj tego: http://www.youtube.com/watch?v=PUYSx9AwWII
A jeśli to też się skończy to proponuje: http://www.youtube.com/watch?v=1V18P7JkAuA
Zapraszam do czytania.
Arjana
________________________________________________________
Zauroczyła się! Ona –
chodząca encyklopedia, pełna pasji malarka i uwielbiająca czytać dziewczyna.
Nie zapominajmy - unikająca chłopaków! Nigdy się tak nie czuła. A jednak
pojawił się on. Gdy widziała jego brązowe oczy, które w świetle słońca przypinały
jej ulubiony gryczany miód, rozpływała się. Kiedy z nią rozmawiał starała się
na niego nie patrzeć by na jej twarz nie wkradł się rumieniec. Chodzili razem
do klasy i należeli do jednej paczki więc widzenie się było nieuniknione. A
jednak przeznaczenie chciało żeby spotkali się. Co z tego wyniknie?
Była połowa roku
szkolnego. Zima. Jechali prawie całą paczką na wycieczkę w góry. Mieli na niej
być aż do 5 stycznia. Dojechali do granicy Austrii dwa dni przed Wigilią.
Planowo mieli święta spędzić w przyjemnym schronisku w środku Alp. Potem mieli
zacząć korzystać z wolnego czasu. To znaczyło tylko jedno – jazdę na
snowboardzie i nartach, ciepło kominka i gorącą czekoladę.
Niestety okazało się, że
pogoda postanowiła spłatać im figla. Gdy tylko 24 grudnia wyjrzeli przez okno
nie widzieli nic. Wszędzie było biało. I nadal padało. Samochód którym jechali
stał się wielką (na 3 metry) śniegową górą.
- To jest nie fair! –
powiedziała Lucy kiedy rano siedziała w jadalni. Blondynka z czekoladowymi
oczami wyglądała teraz jak dziecko któremu zabrano lizaka. Tak naprawdę to ona
najbardziej liczyła na ten wyjazd. To była idealna okazja żeby „zeswatać” ze
sobą dwójkę jej najlepszych przyjaciół Ookami i Thomasa. A ona uwielbiała być
swatką. Miała w sumie już pewne doświadczenie w tych sprawach. Z jej inicjatywy
powstawało w ich klasie sześć związków z czego tylko dwa się rozpadły. –
Ookami! Mówię do ciebie! Słuchasz mnie w ogóle?! Czy ciągle myślisz o Tomku? –
powiedziała ostatnie zdanie trochę ciszej i śmiesznie poruszyła brwiami.
Czarnowłosa szybko odwróciła głowę w jej stronę, a na jej twarzy można było
zauważyć lekki gniew. Wypuściła powietrze ze świstem i odezwała się:
- Słucham cię Lucy,
oczywiście. Mów jeszcze głośniej! Najlepiej żeby cię jeszcze Thomas usłyszał. –
Czarnowłosa odwróciła znowu głowę w przeciwny kierunek, żeby przyjaciółka nie
widziała jej rumieńców. Blondynka jednak wiedziała co robi. Nagle wpadła na
świetny pomysł.
- Jestem genialna! –
zawołała.
- Do tego bardzo skromna
– powiedział Erick wchodząc do jadalni razem z Thomasem. – Cześć dziewczyny!
Widziałyście co jest na dworze? Mamy własne Alpy! – mimo woli wszyscy się
uśmiechnęli. Taki właśnie był Erick – zabawny, miły, do przesady pomocny, ale
także inteligentny. Jego jedyną wadą mogłaby być tylko zupełnie nie uzasadniona
zazdrość o swoją dziewczynę Katrin z drugiej klasy. Katrin także należała do
ich paczki, ale z powodów rodzinnych nie mogła z nimi pojechać. Jej chłopak,
chociaż nie dawał po sobie tego poznać, bardzo się o nią martwił.
- No więc Lu, jaki masz
pomysł? – zapytał Argentyńczyk i usiadł do stołu.
- Taki, że pójdziemy
zamiast na narty na kiermasz świąteczny! Przygotujemy tutaj własną Wigilię! –
dziewczyna była tak podekscytowana swoim pomysłem, że jeszcze przez chwilę
wpatrywała się w jakiś punkt przed sobą. Reszta paczki patrzyła na nią. Po
chwili jednak Lucy, jak to miała w zwyczaju zaczęła chodzić po pokoju i mruczeć
pod nosem plan działania. Jej przyjaciele jednocześnie westchnęli. Wiedzieli co
teraz będzie. Musi być jak Lu chce! I tak w sumie będzie… Już ona tego
dopilnuje!
***
Na coroczny świąteczny
kiermasz w ( znajdzie się nazwę - autorka nie miała już sił znajdywać nazwy, w każdym razie gdzieś w Austrii) schodziło się większość mieszkańców miasta.
Przyjeżdżały nawet osoby z innych wsi i okolic. Na placu przy ratuszu powoli
pojawiały się różne stoiska. Od świątecznych ozdób przez choinki i keksy
kończąc na ludowych strojach i pamiątkach. Każda budka była przystrojona
papierowymi łańcuchami, lampkami i aniołkami. Ookami była zachwycona
różnorodnością barw, a także wesołym zamieszaniem. Przypominało jej to rodzinne
strony.
Japonia, kraj kwitnącej
wiśni. Thomas słyszał o tym miejscu kiedy był bardzo mały. Opowiadała mu to
daleka ciocia, która wyszła za Japończyka. Już wtedy zapragnął się tam udać. Zawsze
marzył o przyjacielu z wysp. Ookami spełniła jego najśmielsze oczekiwania. Była
miła i koleżeńska. Na każde pytanie starała się odpowiedzieć tak by przedstawić
jak najlepszy obraz jej ojczyzny. Znali się już 10 lat, a ona nadal zaskakiwała
go swoi entuzjazmem i wszystkim co robiła. Niedawno dopiero zauważył, ze jego przyjaciółka
jest też bardzo ładna. Ba, Ookami była tak często otaczana chłopakami, że
najładniejsza i najbogatsza dziewczyna w szkole, Cynthia ją znienawidziła i
rozsiewała o niej okropne plotki. Razem z Ericiem, Lucy i Katrin starali się,
żeby żadna taka plotka nie dotarła do uszu Japonki. Była bardzo wrażliwa.
- Tak więc ja pójdę z
Ericiem, a Tomek i Ookami pójdą razem. – Czarnowłosa zmroziła swoją
przyjaciółkę wzrokiem. Ona tylko wzruszyła ramionami. Z jej oczu można było
wyczytać „ Nie zrzędź. Taki mam plan. Lepiej się go trzymaj chociaż i tak nie
wiesz jaki jest. Ale uda ci się.” – My poszukamy czegoś na stół… Pamiętaj Eric
o jakiejś pizzy do odgrzania. Najlepiej sobie gdzie to zapisz – nakazała
blondynka i już miała dalej ciągnąć swój monolog kiedy wtrącił się Thomas.
- Lu może kupicie
bardziej świąteczne potrawy – zaproponował.
- Ok. – Lucy wzruszyła
ramionami – Eric do listy dopisz barszcz czerwony ten 5 minutowy. Innego nie
przyjmuje do wiadomości. Zadowolony? Tak więc wy – wskazała palcem na Argentyńczyka
i Japonkę – macie kupić choinkę i dekoracje. Żadnego sztucznego drzewka! Czy
wyraziłam się jasno?!
- Tak jest pani kapitan!
– odezwali się wszyscy.
- No to do roboty –
powiedziała i pociągnęła Erica za sobą. Pozostała dwójka patrzyła na chłopaka
, który spojrzeniem błagał ich o ratunek i potwora zwanego Lucy.
***
Kiedy blondynka po 10
minutach puściła bruneta stało się coś niespodziewanego.
- Idź – rozkazała.
- Gdzie? – zdziwił się.
Miał oczy jak 5 złotych. Dziewczyna westchnęła i wzniosła oczy ku górze.
- Po upominek dla Kat,
głupku. Pamiętasz, że jeszcze nie kupiłeś prezentów?
- Skąd to wiesz?
Nieważne… - zamyślił się, po czym wcisnął zdziwionej blondynce banknot do ręki
i ucałował ją w policzek. – Dzięki! Jesteś kochana – rzucił gdy znikał w tłumie.
– Kup sobie coś ładnego. To będzie mój prezent!
Lucy stała jeszcze
chwilę w miejscu przez co ludzie obijali się o nią i rzucali przekleństwa w jej
stronę. Nic dziwnego stała na środku drogi, a uliczki między straganami były
dość wąskie. Pokręciła głową.
- Głupek – powiedziała
do siebie. Spojrzała na „ prezent” od Erica. Hm, mogłaby być z tego niezła
sukienka – pomyślała. Z uśmiechem na ustach poszła w stronę jedzenia i
supermarketu, który znajdował się niedaleko.
***
Ookami zadecydowała, ze
sami zrobią dekoracje. To było do przewidzenia. Zawsze lubiła rzeczy wykonane
własnoręcznie. Kiedy nadarzała się okazja zachęcała najpierw Lucy, potem obie
przekonywały jego i Kat. Na koniec Eric nie mógł odmówić swojej dziewczynie i
także pomagał. Zawsze razem i wszystko razem! – mówiła Japonka. Sprawiało to,
że była szczęśliwa. Widział to i cieszył
się razem z nią. Nie chciał stracić tych wesołych iskierek w jej oczach ani
szerokiego uśmiechu. Przyjaźni. Nie mógł jej powiedzieć o swoich nowych
uczuciach do niej. Sam nie rozumiała ich do końca. Niewiele o nich wiedział.
Kiedy była, coś w środku rozgrzewało go. Kiedy nie widzieli się dłużej czuł
pustkę. Gdy się smuciła chciał ją pocieszyć i przytulić. Ochronić od wszelkiego
zła. Wydawała mu się taka krucha i delikatna, a zarazem nieugięta i silna.
Absurd – pomyślał. Gdzie właściwie byli? A tak, jeszcze na targu. Ookami. Była
kawałek dalej od niego. Cały czas na nią patrzył kiedy myślał. Ciekawe czy
dostrzegła to? Nawet jeśli, dobrze to maskowała. Gdy podszedł bliżej zachciało
mu się śmiać. Jego przyjaciółka była tak zajęta wyborem pamiątek, jak on
myśleniem o niej. Czyli absolutnie. Nie ma takiej opcji, żeby inaczej na mnie
spojrzała. Nie jak na przyjaciela – pomyślał i uśmiechnął się smutno.
Nawet nie wiedział jak
bardzo się mylił.
***
W kominku palił się
ogień. Zapalone wysokie, czerwono-białe świece dodawały uroku przytulnej i
udekorowanej jadalni, w której miała się zgromadzić cała czwórka.
Po powrocie do
pensjonatu Lucy postanowiła najpierw zająć się przygotowaniem dań. Szybko
odpaliła Internet i założyła różowy fartuszek w różnokolorowe kropki. Najpierw
kupionego karpia, z bólem serca, przerobiła na filety. Potem kiedy dodawała
przypraw przypomniała jej się zeszłoroczna Wigilia. Jej mama krzątająca się po
całym domu ze złością na twarzy. Uśmiechnęła się na wspomnienie wesołych oczu
matki na widok zapchanego stołu i wysprzątanego domu. Z kuchni unosiły się
różne smakowite zapachy, a choinka stała przystrojona jak dama gotowa na bal u
królowej Anglii. Tak bardzo skupiła się na rozmyślaniu, że prawie spaliła
keksa. Nie pachniał zbyt apetycznie, ale
stwierdziła, że nie wyszedł jej najgorzej. Poszła do jadalni gdzie czekała na
nią w połowie przystrojone drzewko oraz dwójka siedzących na podłodze
przyjaciół. Pracowali w milczeniu. Skupiali się na tym co robią. Byli tak
blisko siebie, a jednocześnie tak daleko. Oboje nie wiedzieli, że są w sobie
zakochani. Uśmiechnęła się pod nosem widząc ukradkowe spojrzenie Thomasa w
stronę czarnowłosej dziewczyny. Zostawiła ich samych i wróciła do kuchni.
Od momentu spotkania się
przy pamiątkach nie odzywali się do siebie. Pracowali także w ciszy, która
wydawała się być Ookami murem nie do przebicia między nimi. W pewnym sensie
jednak była wdzięczna, ponieważ nie wiedziała jak by zareagowała kiedy on
chciałby na nią spojrzeć i porozmawiać. Na samą myśl o patrzeniu sobie prosto w
oczy zarumieniła się. Zwiesiła przy tym lekko głowę tak, że jej włosy częściowo
przysłoniły twarz. Nie uszła to jednak uwadze chłopaka. Odgoniła szybko myśli o
Thomasie i skupiła się na planie przystrajania choinki.
***
Kiedy Argentyńczyk i
Japonka udekorowali całą jadalnię każde z nich poszło do swojego pokoju. Spotkali
się wszyscy razem dopiero po dwóch godzinach.
Ookami stanęła przed
lustrem. Miała na sobie białą sukienkę przed kolana z falbanami u dołu, długimi
rękawami oraz dekoltem w łódkę. Brązowe krótkie kozaczki na niskim obcasie
wystarczyły by była tak wysoka jak Lucy. Niestety nie miała szans by dorównać
blondynce wzrostem, ponieważ znając życie Niemka ubrała buty dużo wyższe od jej
samych. Do tego cieliste rajstopy i wiśniowy szal fantazyjnie przewiązany w
pasie. Otworzyła mały kuferek z biżuterią i założyła naszyjnik z wiśniową
zawieszką na srebrnym łańcuszku. W komplecie były także kolczyki tego samego
koloru co zawieszka. Znalazła swoją ulubioną bransoletkę z serduszkiem z
Japonii i ją ubrała. Uczesała swoje ciemne włosy i zostawiła je rozpuszczone. Tak
przyszykowaną zastała ją jej przyjaciółka. Lucy miała na sobie długą do kostek,
czerwoną suknie bez ramiączek. Do tego czarne koronkowe bolerko. Włosy lekko
podkręcone opadały na jej ramiona. Lekki makijaż podkreślał jej urodę.
- I pomyśleć, że ty nie
masz chłopaka – powiedziała Ookami. – Nie do wiary.
- Wiary, wiary –
odpowiedziała i posadziła ciemno włosą przed lustrem. – Po prostu nie spotkałam
jeszcze tego kogoś – powiedziała po chwili bardzo cicho. – Gotowe – Lucy
zrobiła swojej przyjaciółce taki sam lekki makijaż tylko, że w innych barwach
pasujących do jej stroju. – Wyglądasz jak to się mówi… Kawaii!
Blond włosa kiedy
powiedziała ostatnie słowo lekko przechyliła głowę. Wywołało to krótki atak
śmiechu obu dziewczyn.
- Czas na nas. Mam
nadzieje, że niczego nie przypaliłaś.
- A ja mam nadzieje, że
niczego nie postawiłam na stole surowego.
W dobrych nastrojach
poszły razem do jadalni gdzie czekali już na nie chłopcy. Po drodze Ookami
zapytała:
- Lu mam nadzieje, że
nie powiesiłaś nigdzie jemioły?
- Coś ty! –
odpowiedziała natychmiast i lekceważąco. – Na pewno nie w domu.
- Acha – brunetka
obiecała w duchu mieć się na baczności dzisiejszego wieczoru.
- Zamierzasz powiedzieć
dziś Tomkowi o swoich uczuciach?
- Coś ty! – przedrzeźniła Lucy. Blondynka naburmuszyła
się, ale była ciekawa dalszej wypowiedzi przyjaciółki. – Nie odważyłabym się.
Daj mi czas do Walentynek.
- Hm. Zgoda. W sumie to
takie romantyczne. Wyznanie w święto miłości… Ty to masz głowę na karku Ookami!
- Wcale nie! To pierwsze
święto, które mi przyszło do głowy odleglejsze od dzisiaj – brunetka, w której
oczach widać było panikę, zaprzeczyła z prędkością światła. Lucy uśmiechnęła
się, wiedziała o wszystkim o czym mówiła Ookami. Liczyła jednak na to, że jej
przyjaciółka stawi czoła swoim lękom. Westchnęła.
- No chodź strachajło.
- Idę, idę –
odpowiedziała i obie weszły do jadalni. Thomas i Erick siedzieli już przy
stole. Oboje ubrani w garnitury, które ukazywały ich buntowniczy charakter.
Gnietli swoje marynarki przewieszone przez oparcia krzeseł. Rękawy mieli
podciągnięte i rozpięte koszule, ale nie do końca.
- Wow, czym sobie
zasłużyliśmy na tak piękny widok? – zapytał Erick i posłał dziewczyną
szelmowski uśmiech.
- A co my takiego
zrobiłyśmy temu światu, żeby widzieć was w takim stanie? – odpowiedziała Lucy i
podparła się pod boki. Ookami wyczuła napiętą atmosferę i postanowiła wkroczyć
do akcji. Jak zwykle z uśmiechem.
- Hej, a może tak
zamiast się spierać o to kto jak wygląda – tu zrobiła krótką pauzę – zaczniemy
jeść?
- Spoko – odpowiedzieli
i Lucy usiadła obok Thomasa, a Ookami naprzeciwko swojego obiektu westchnień.
***
Po kolacji – „Naprawdę
była pyszna Lu!” – nastąpiło to, na co zwykle się czeka: otwieranie prezentów.
Nie wiadomo jak wszystkie znalazły się pod choinką w wyznaczonym czasie. Nawet
te najlepiej ukryte. Jak? To chyba pozostanie tajemnicą tych świąt. Cała
czwórka usiadła na mięciutkich poduchach koło drzewka. W tym roku prezenty
rozdawała Ookami. Tegoroczny „ Mikołaj” zaczął od największego pudła w renifery
na czerwonym tle ze złotą wstążką. Przeczytała do kogo jest i podoła je Lucy.
Blondynka otworzyła z zapartym tchem w piersiach. Była tam ręcznie robiona
szkatułka z decoupage, książka i masa słodyczy.
- Ciekawe od kogo to
dostałam? – spytała na głos i posłała uśmiech w stronę Ookami. Ta odwzajemniła
go i podała następny prezent Lucy. Był mniejszy, ale także bardzo ładnie
opakowany w papier koloru oliwkowego. Otworzyła go i wydała z siebie ciche
westchnienie na widok pięknych, długich
korali z wisiorkiem w kształcie serca z weneckiego szkła. – Dziękuję Thomas! Jest
piękny! – Argentyńczyk zarumienił się. – Hm co ja miałam zrobić, a tak pokazać
trzeci prezent, którym jest … mój nowy najwspanialszy sznur czarnych pereł! I
jak Erick? Podoba się?
- Nie wybrałbym lepszego
prezentu dla ciebie – powiedział szczerze i obdarzył ją jednym ze swoich najładniejszych
uśmiechów. Ookami odchrząknęła i podała następny pakunek Thomasowi. Biały
papier w dziwne kwiatowe wzorki skrywał w sobie mały myśliwski nóż i płytę
ulubionego zespołu chłopaka. Uśmiechnął
się. Tylko jedna osoba wiedziała co chciał dostać. Miał nadzieje, że prezent
który leżał pod choinką dla Ookami spodoba się jej.
- Następny dla Erick’ a
– powiedziała czarnowłosa i podała średniej wielkości, płaskie zawiniątko
chłopakowi. Otworzył je. Było w nim kilka ramek z gliny, ozdobionych różnymi
rzeczami: muszelkami, koralikami, tasiemkami… Zdjęcia przedstawiały cała ich
ekipę, a także każdego z osobna i jego z Kat. Nie musiał nic mówić ani nic
robić. Cisza wyrażała wszystko. Nie taka niezręczna, ale błoga. Trwało to tylko
chwilę, ale nawet. Starczyło dla każdego. „Mikołajka” otworzyła prezent
zaadresowany do siebie. Był w nim piękny koralowy szal z krótkimi frędzelkami
na końcach i kwiatem wiśni namalowanym w prawym dolnym rogu. Zakręciło jej się
w głowie i łzy cisnęły do oczu. Opowiadała o takim samym szalu Thomasowi jak
byli mali. Był on pamiątką rodzinną. Niestety zaginął gdzieś podczas II wojny światowej.
Nadal jednak o nim opowiadano wśród damskiego grona. Nie mógł być to ten sam
szal. Lecz Ookami chciała wtedy wierzyć, że to znak. Thomas dał jej coś na czym
zależało jej prawie najbardziej na świecie. Dlaczego nie mógł by jej także dać miłości? Ona dałaby mu
wszystko w zamian. Wszystko. Podała
szybko kolejny prezent Erick’ owi. W kolorowym pudełku była książka, ulubiona
czekolada i krawat.
- Nie mogłaś się
powstrzymać, prawda Lu?
- Nie – odpowiedziała
blondynka i uśmiechnęła się. – Nie jest jeszcze taki zły. Do tego – teatralnie
zawiesiła głos – pomagała mi go wybrać Kat.
Chłopak po wysłuchaniu
słów przyjaciółki najpierw spojrzał na prezent, potem znowu na Lucy, aż w końcu
westchnął i założył go. Kolejne dwa
prezenty dostał Thomas. W pierwszym była szklana kula z ich pensjonatem i nowe
kółka do deskorolki. W drugim także krawat i koszulkę z popularnym zespołem i ich
autografem. Ookami dostała jeszcze 3 książki i bilet do teatru na jej ulubioną sztukę " Sen nocy letniej". Pod choinką leżały jeszcze 5 prezentów. Japonka wybrała pierwszy z brzegu zaadresowany do Ericka. Był średniej wielkości, a zawierał nową grę komputerową i książkę historyczną. Chłopak od razu podziękował Thomasowi.
Wybiła godzina 24 i wszyscy stwierdzili, że pójdą spać.
***
- Hej Lucy mogę wejść? - spytała Ookami i lekko uchyliła drzwi do pokoju przyjaciółki. Ta na wpół śpiąc usiadła na łóżku i ręką zaprosiła brunetkę do środka.
- Ten szal ci pasuje - stwierdziła Lu i oparła się o ścianę. Na twarzy Japonki widać było lekkie rumieńce. Pół mrok w pokoju sprawiał, że blondynce chciało się jeszcze bardziej spać. W myślach popędzała Ookami by mówiła szybciej. Chodź sama wiedziała, że takie wyznania nie przychodzą łatwo.
- Zastanawiałam się... Nie to głupie! Ach Lu co ja mam zrobić?
- Nieeeee wieeem - odpowiedziała Lucy ziewając. Brunetka ukryła twarz w dłoniach.
- Wiesz liczyłam na lepszą radę - odezwała się po chwili. Zauważyła też, że jej przyjaciółka zasnęła już na dobre. Po cichu wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni. Włączyła małą lampkę i zrobiła sobie kakao. Siorbała je powoli oddając się miłemu uczuciu ciepła w brzuchu. Tak samo ciepłe chodź trochę inne towarzyszyło jej kiedy patrzyła na Thomasa. Coś zamajaczyło na schodach. Usłyszała skrzypnięcie kiedy ktoś wchodził do kuchni. Thomas usiadł koło niej. Myślała, że to jedna z jej szalonych przed sennych wizji kiedy to jej obiekt westchnień całuje ją na dobranoc. Nie chciała sprawdzać czy to sen czy jawa. Ważna była chwila, a w tym momencie patrzyli sobie głęboko w oczy. Może przez to, że była zmęczona zaczęła powoli zbliżać swoją twarz do jego twarzy. Po dłuższej chwili tylko milimetry dzieliły ich. Chłopak otrząsnął się z odrętwienia. Jego zdaniem Ookami nigdy nie wyglądała piękniej. Miała na sobie koszulę nocną jej włosy były potargane, a lekko zaróżowiona twarz była coraz bliżej.
- Ookami - wykrztusił tylko zanim uczucia zawładnęły nim i delikatnie pocałował dziewczynę. Po chwili zdumienia zaczęła oddawać pocałunki. Aż w końcu zasnęła przytulona do jego piersi. Przez chwilę wdychał lawendowy zapach jej szamponu. Uśmiechnął się. Zawsze wiedziała o czym marzył. Lepiej nie zastanawiać się co będzie jutro - pomyślał. Wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Opatulił kołdrą i pocałował ją na dobranoc. Na śpiącej twarzy Ookami widać było malutki uśmiech. Powoli wyszedł z pokoju, dokładnie zapamiętując obraz śpiącej ukochanej.
***
Następne dni wyglądały tak jak miały wyglądać. Picie gorącej czekolady i jeżdżenie na nartach i deskach. Zwiedzanie miast i zabytków. Przyjaciele nawet nie spostrzegli kiedy musieli wracać do domu. Każdy zapamiętał coś ważnego z tego wyjazdu. Tylko Ookami nie była pewna czy pocałunek z Thomasem był tylko jej snem. Jeśli nie to nie dawał tego po sobie poznać. Czasem naprawdę trudno było go zrozumieć.
Uśmiechnięci i wypoczęci powitali swój kraj i szkołę gdzie czekały na nich nowe trudne wybory i kolega z jaskierowymi oczami który trochę namieszał w życiu ich przyjaciółki. I zamierzał namieszać znowu.
Koniec Rozdziału Pierwszego
Zima
________________________________________________________________________
Zapowiedź rozdziału drugiego:
Wiosna.
Czyż nie jest piękna?
Kto? Ookami czy nowa pora roku?
Obie są piękne.
Ale tylko jedna sprowadza wiele zmian.
Mam nadzieję, że na lepsze.
Oby.
***
Ookami ziemia do Ookami? Słuchasz mnie?
Oczywiście, że nie. Kto to jest?
O mój Boże... To on... dlaczego?
***
Witaj piękna.
Spadaj idioto.
Nieładnie jest tak widać starego kolegę.
Nie chce cię znać!
***
Nie pozbędziesz się mnie tak szybko.
Zamierzam zrujnować ci życie tak jak ty mnie.
***
Zobaczmy na co cię stać!
Na dużo. Bylebyś się od niej tylko odczepił!
________________________________________________________________________
Boże w końcu to napisałam. Jak dobrze. Ostatnią akcję od połowy Wigilii pisałam dzisiaj. Nie miałam na to ani ochoty ani weny więc mogło wyjść jakoś dziwnie, ale mam nadzieję, że się spodoba. Dużo to w tym rozdziale nie było ale chciałam żeby można było lepiej poznać bohaterów. Zajęło mi to w Wordzie 8 stron więc mam nadzieję, że to docenicie :). Podpatrzyłam na jednym blogu który czytam taką zabawę mianowicie : piszecie w komentarzach co wam się najbardziej podobało i co najmniej. Jeśli ktoś miałby też ochotę mógłby poszukać różnych błędów. Ja sama nie mam takiej ochoty więc zdaje się na Worda. Ale z ręką na sercu czytam to wszystko zanim wstawię. Głównie dlatego żeby przypomnieć sobie o czym pisałam. Rozdział dedykuje wszystkim którzy czytają moje wypociny. Co do ważniejszych informacji to:
a) rozdziału z NH raczej szybko się nie doczekacie... Straciłam trochę zapału do tej historii.
b) nie wiem kiedy pojawi się rozdział Wiosna... Nie mam zielonego pojęcia.
c) planuje następny One Shot pt. " Magiczny bal" : o nieśmiałej dziewczynie która podczas balu karnawałowego staje się zupełnie inna i otwarcie ( o zgrozo) flirtuje ze swoim nowo poznanym kolegą który także jest w masce. Co z tego wyniknie? I ile będą musieli przejść żeby w końcu dowiedzieć się prawdy. Miłość od pierwszego wejrzenia podobno się nie zdarza, a jednak... Spadająca gwiazda zawsze posłucha twojego życzenia.
Nie wiadomo tylko kiedy je spełni.
Dwa miesiące prawie trzy opłaciły się... Mam taką nadzieję! Czekajcie cierpliwie bo, w tym tygodniu dodam zdjęcia głównych bohaterów One Shota i będzie ich krótka charakterystyka oraz stroje ( przynajmniej dziewczyn) z Wigilii narysowane prze ze mnie.
Arjana
P.s Jak wam się podoba nowy szablon? Moja kompozycja którą stworzyłam w Kudowie.